Kel Kade - Powiernik mieczy
Rezkin od najmłodszych lat był szkolony w Fortecy w jednym celu - miał stać się najniebezpieczniejszą bronią. Gdy nauka chłopaka dobiega końca, wszyscy, wśród których się wychował, umierają. Rezkin, pozostawiony sam sobie, wyrusza do świata zewnętrznego, by odnaleźć ostatnią osobę, która może wyjawić mu pewne tajemnice. I nagle okazuje się, że... poza murami Fortecy życie wygląda zupełnie inaczej niż wszystko, co chłopak znał do tej pory! Gdy Rezkin spotyka na swojej drodze Frishę oraz Sama i postanawia towarzyszyć im w podróży do Skutton, okazuje się, że żadne Zasady ani Umiejętności nie przygotowały go do funkcjonowania wśród zwyczajnych ludzi.
Powiedzieć, że zupełnie nie spodziewałam się tego, jak będzie wyglądała ta książka, to jakby nic nie powiedzieć!
Na Powiernika mieczy składają się głównie dwie rzeczy - świetnie napisane dialogami i, co ważniejsze, urocze, przezabawne niezręczne momenty, które spotykają Rezkina na każdym kroku przez jego brak obycia w zewnętrznym świecie.
Mamy tutaj też charyzmatyczne, bardzo sympatyczne i przyjemne postaci (w końcu ktoś odpowiada za te wszystkie dialogi!). Zdecydowanie największe brawa należą się za kreację naszego głównego bohatera - z jednej strony świetnego wojownika, z drugiej całkowicie nieporadnego chłopca. Rezkin jest rozczulający, a jego talent do pakowania się w sytuacje, które doprowadzają czytelnika do łez (ze śmiechu), przewyższa nawet ten w posługiwaniu się bronią wszelakiej maści!
Sama historia jest trochę (bardzo) naciągana - w końcu mamy tu chłopaka, który w wieku dziewiętnastu lat jest mistrzem każdej jednej broni i żaden inny człowiek (nawet taki, który miał na szkolenie swoich Umiejętności przynajmniej dwa razy tyle czasu, co Rezkin) nie może się z nim równać. Niektóre jego niesamowite dokonania wydają się po prostu absurdalne! (Chociaż trzeba przyznać, że Kade potrafi napisać całkiem niezłe sceny walki.)
Nie mogę też wybaczyć autorce, że wszystkie kobiece postaci, które stworzyła, są okropnie stereotypowe, a najważniejszym celem ich życia staje się wyrwanie Rezkina... Może pani wymagać od własnej płci trochę więcej, pani Kade!
Ale...
Muszę przyznać, że mimo tych niedociągnięć...
Powiernika czyta się niesamowicie przyjemnie!
Prawda jest taka, że pod względem fabularnym nie znajdziecie tutaj niczego nowego, kreacja świata też nie zachwyca świeżością, a większość motywów należy do najbardziej typowego, oklepanego fantasy. Natomiast postać Rezkina wyszła Kade naprawdę cudownie, a humorystyczny aspekt tej książki to złoto!
Dlatego, jeśli najdzie Was ochota na lekką, przyjemną (i odrobinę naiwną) lekturę z kwitnącą w tle intrygą i fantastycznym zabarwieniem, przy której na pewno zdrowo się pośmiejecie, Powiernik mieczy będzie świetnym wyborem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz