Emily Henry - Beach Read
January uważała się kiedyś za niepoprawną optymistkę i stuprocentową romantyczkę. Jej życie było idealne w każdym calu: kochający rodzice, idealny facet, rozwijająca się kariera pisarska. Ale potem nagle wszystko zaczęło się rozpadać jak domek z kart. Dziewczyna jest w rozsypce, musi zamieszkać w domu, na samą myśl o którym się wzdryga, wydawnictwo domaga się nowej książki, a ona nie wie, jak ma napisać kolejny romans, skoro przestała wierzyć w miłość!
W dodatku okazuje się, że jej sąsiadem jest Augustus, rywal z czasów studenckich, znany i poczytny pisarz, który zajmuje się "poważną" literaturą, a do twórczości January zawsze podchodził z lekceważeniem. Wkrótce zawierają zakład, który każdemu z nich może pomóc w przełamaniu blokady pisarskiej.
Sam pomysł na fabułę i motyw hate to love nie są zbyt oryginalne i widzieliśmy je tysiące razy, prawda? W takim razie jakim cudem Beach Read zbiera tak dobre opinie i zachwyca całe rzesze czytelników i czytelniczek?
Otóż, jest ku temu kilka istotnych powodów.
Po pierwsze, Henry wykreowała niesamowicie przyjemnych głównych bohaterów - January i Gus są stworzeni z pomysłem, mają charakter, swoją przeszłość, przemyślenia i nawyki, które składają się na przekonującą kreację. January jest urocza, inteligentna i przesympatyczna, jej narracja absorbuje i ani przez moment się nie nudzi, a błyskotliwe, zabawne dialogi z Gusem sprawiają, że co chwila śmiejecie się na głos i ściągacie na siebie zdziwione spojrzenia.
Ta powieść jest tak uroczo przyziemna! Czasem wydaje się trochę przesłodzona (jak to na komedię romantyczną przystało), a jednak każdy moment rodem ze stuprocentowego, stereotypowego romansu, który mógłby stać się nieznośnie ckliwy, zostaje zbalansowany jakimś zabawnym tekstem albo drobną wpadką, tworząc taką prawdziwą, życiową historię, nad którą zdecydowanie nie mamy ochoty przewracać oczami!
Jedyna rzecz, której nie mogę w tej książce przeboleć, to słowo "tiszert" napisane dokładnie w ten sposób. Ała. No dobrze, wydaje mi się też, że tytuł nie jest do końca adekwatny, bo ani bohaterowie nie spędzają zbyt dużo czasu na plaży, ani historia nie ma zbyt plażowego klimatu (jest w niej zdecydowanie zbyt chłodno i za często pada!).
Beach Read jest przyjemną, zabawną i niewymagającą lekturą, grzeje nasze serduszka i wzbudza ogrom emocji. To jedna z tych książek, które chcecie zacząć czytać od początku zaraz po skończeniu, które dają książkowego kaca, nie chcą wyjść z głowy i aż proszą się o reread przynajmniej raz na pół roku!
0 komentarze:
Prześlij komentarz