Grzegorz Kopiec - Eksperyment
Trójka uczestników krakowskiego konwentu horrorów znika bez śladu. Gdy policyjne poszukiwania nie przynoszą żadnych efektów, rodzice zaginionych zatrudniają prywatnego detektywa, który wkrótce dowiaduje się, że do podobnych tajemniczych zaginięć doszło również na spotkaniach fanów horrorów we Francji. Gdy detektyw Majer wraz z francuską policjantką ruszają tropem pewnego przerażającego nagrania, nie wiedzą, że może ich on doprowadzić do miejsca rodem z najbardziej makabrycznych opowieści.
Początek Eksperymentu wygląda naprawdę obiecująco - pierwsza scena jest mocna, brutalna i krwawa, ale widać w niej też zalążek skomplikowanej i intrygującej tajemnicy. Motyw konwentów horrorów i nawiązania do literatury oraz autorów z naszego rodzimego podwórka też brzmi interesująco i daje nadzieję na bardzo klimatyczną powieść, a każde kolejne znane nazwisko sprawia, że historia staje się coraz bardziej realistyczna.
Niestety, im dalej w las, tym więcej drzew, a w tym wypadku: denerwujących postaci i ich niezrozumiałego zachowania, bezsensownych scen ociekających brutalnością, która na nic innego się nie przekłada i coraz bardziej rozczarowujących rozwiązań.
Wszyscy bohaterowie powieści są bezosobowi, antypatyczni i stereotypowi. Prym w irracjonalnej kreacji bezapelacyjnie wiedzie dziennikarka Magda, ale pozostałe postaci zdecydowanie starają się dotrzymać jej kroku. Niektóre ich zachowania wydają się po prostu absurdalnie głupie (dopóki nie czytamy ich wyjaśnień, które są jeszcze głupsze), relacje są nieprzekonujące, a dialogi brzmią sztucznie i żenująco, podobnie zresztą jak opisy seksu.
W dodatku każdą nową postać kobiecą ocenia się na podstawie tego, jak wygląda jej tyłek. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć również takich stereotypowych farmazonów, jak to, że większość kobiet nie ma orientacji w terenie, przed wyjściem muszą pindrzyć się przez 5 godzin i jeszcze nie wiedzą, co na siebie ubrać (w przeciwieństwie do bohaterki, której akurat dotyczy ten fragment). Naprawdę myślę, że każdy z nas słyszał tego typu denerwujące i krzywdzące opinie wystarczająco dużo razy, żeby zupełnie nic nie wnosiły do jego życia (tak samo, jak nie wniosły do tej historii).
Najgorsze jest jednak zdecydowanie to, że w powieści nie ma nic szczególnie wciągającego... Po intrygującym początku i wstępnym nakreśleniu tajemnicy wszystko niemiłosiernie się rozwleka. Wątek detektywistyczny jest nijaki, a budowanie napięcia wypada koślawo, tym bardziej, że czasem jakiś fragment mógłby być nawet całkiem emocjonujący, gdyby nie to, że znamy już jego zakończenie z poprzednich stron. Kolejne rozdziały do znudzenia zaczynają się w dokładnie ten sam sposób (zmienia się tylko ich główny bohater), natomiast w przemyśleniach postaci w kółko powtarzają się te same zdania, określenia i motywy, przez co większość z nich można wręcz z czystym sercem pominąć.
A potem nadchodzi zakończenie książki - w większości oczywiste i przewidywalne (nie mogę się pozbyć wrażenia, że skądś już znam taką historię). Natomiast w pewnej kwestii zdecydowanie można je nazwać niespodzianką, której przez większą część Eksperymentu zupełnie nic nie zapowiadało. Niestety wcale nie mówię tego w pozytywnym znaczeniu. Co prawda z całego serduszka uwielbiam motyw, do którego odwołuje się Kopiec, ale uważam, że pojawił on całkowicie z czapy (nawet nie potrafię znaleźć lepszego określenia!) i był boleśnie niewykorzystany.
W moim odczuciu to jedna z książek wymęczonych, czyli tych, które czyta się tylko po to, by dobrnąć do końca, odłożyć i zapomnieć. Zupełnie nie czułam ani tej historii, ani żadnego napięcia czy większego zainteresowania fabułą, ani więzi z bohaterami, których losy były mi całkowicie obojętne, a zakończenie uważam za mocno rozczarowujące.