Naomi Novik - Mroczna wiedza. Scholomance. Lekcja pierwsza
Witaj w szkole magii innej niż wszystkie. Jeśli spodziewasz się kolejnego Hogwartu, muszę szybko wyprowadzić Cię z błędu - w Scholomance nie ma miejsca na sentymenty, przyjaźnie, czy jakiekolwiek przejawy słabości. Nie ma w niej też nauczycieli ani wakacji, jest za to mnóstwo potworów, czających się w każdym zakamarku, które prawdopodobnie będą próbowały zabić Cię przynajmniej raz w tygodniu. To szkoła, z której można wydostać się tylko na dwa sposoby - zakończyć ostatnią klasę i przedrzeć się na wolność albo umrzeć, próbując to osiągnąć.
Mroczny klimat to rzecz, którą uwielbiam, nic więc dziwnego, że książka oczarowała mnie bez reszty. Jestem zachwycona pomysłem na kreację magicznej szkoły, nieszablonowe zasady jej funkcjonowania, na to, jak w każdym momencie jej uczniom grozi niebezpieczeństwo i jak fikuśne formy przybiera. Podczas czytania towarzyszy nam mnóstwo emocji (zwłaszcza pod koniec), ale tak naprawdę przez większość czasu odczuwamy niepokój, który nie opuszcza też głównej bohaterki, bo w końcu z każdego ciemnego kąta, nawet z własnej szafy, w każdej chwili może wyskoczyć złowróg i zakończyć jej życie.
Wiem, że niektórym początek książki wydawał się nieco chaotyczny, jednak ja zupełnie tego nie odczułam! Narracja pierwszoosobowa poprowadzona została tak, by naśladować sposób myślenia głównej bohaterki, jej myśli płynnie przechodzące z jednego tematu w drugi, i uważam, że ten efekt został dobrze odwzorowany. Dzięki temu poznajemy zarys historii świata, szkoły oraz jej samej.
Ale powiedziałam, że Mroczna wiedza jest niesamowita pod pewnymi względami, prawda? W takim razie, co mnie nie zachwyciło?
Akcja pierwszych stu stron (pi razy drzwi) opiera się w dużej mierze na utarczkach między uczniami, które są na poziomie liceum z amerykańskiego filmu i dotyczą głównie tego, kto z kim siedzi podczas lunchu i jak fajny się dzięki temu staje. Jasne, że tutaj podszyte jest to bardziej mrocznymi i okrutnymi motywami, co nie zmienia faktu, że to po prostu roszady na stołówce. Na szczęście fabuła poprzetykana jest również dużo ciekawszymi elementami, a dalsza część książki zmierza w zdecydowanie lepszym kierunku.
Warto też pamiętać, że to jednak młodzieżówka i, mimo że jest całkiem mroczna i brutalna, główni bohaterowie mają jakieś szesnaście lat, więc ich relacje są czasem trochę... nieporadne. W dodatku, w porównaniu do El, która została świetnie wykreowana, pozostałe postaci nie dostały zbyt dużo czasu antenowego i są zdecydowanie mniej rozwinięte. Ale też w tej części dopiero poznajemy większość bohaterów, więc może ich czas nadejdzie w kolejnych książkach, na które już niecierpliwie czekam!
Scholomance na pewno jest (i mam nadzieję, że pozostanie) cyklem wartym uwagi. Mroczną wiedzę czyta się w mgnieniu oka, jej ciężka atmosfera otacza nas już od pierwszych stron, ale odnajdziemy tu również wiele humorystycznych akcentów. Świetny klimat oraz ciekawe pomysły autorki rekompensują mi pewne niedociągnięcia i śmiało mogę powiedzieć, że, pod względem fantastycznym, to jedna z lepszych młodzieżówek, jakie miałam okazję czytać!
0 komentarze:
Prześlij komentarz