Rachel Winters - Co powiesz na spotkanie?
Ezra nie chce stworzyć scenariusza komedii romantycznej, ponieważ twierdzi, że przedstawiane w nich wydarzenia nie mogłyby przytrafić się w prawdziwym życiu, a on potrafi pisać tylko autentyczne historie. Przyszłość i kariera Evie, asystentki agenta filmowego, zależą od tego, czy nieznośny, narcystyczny scenarzysta (którego przezywa Gburem) zdąży oddać gotowy scenariusz w terminie, więc postanawia udowodnić mu, że nie ma racji. W tym celu musi zapoznać się z jakimś miłym kawalerem, wykorzystując typowe motywy spotkań ze znanych komedii romantycznych.
Z jednej strony wszystkie główne wątki tej historii są niesamowicie przewidywalne i oczywiste. Winters powiela utarte schematy, które znamy z setek innych książek i filmów o tej tematyce, a jej powieść nie wnosi wiele nowego do gatunku (w końcu opiera się na odtwarzaniu scen ze znanych komedii). Prawda jest taka, że już od samego początku wiadomo, jakie czeka nas zakończenie. To znaczy - wiedzą to wszyscy poza główną bohaterką. Evie jest niesamowicie niedomyślna - cały świat w kółko daje jej znaki, a ona zupełnie nie ma pojęcia, co się dzieje.
Nie zmienia to jednak faktu, że historię czyta się bardzo przyjemnie. Książka jest lekka, pełna humoru (choć wplecione zostało w nią także kilka poważnych tematów) i zabawnych, groteskowych sytuacji, które, wbrew pozorom, nie są po prostu kalką swoich pierwowzorów. Evie należy w końcu do tych postaci, którym zazwyczaj coś nie wychodzi, co często doprowadza do nieco wstydliwych, czy też całkowicie abstrakcyjnych sytuacji (to również nic nowego w tego typu literaturze).
Winters udało się wykreować barwnych i przekonujących bohaterów i to głównie za ich sprawą powieść nabiera charakteru. Evie, mimo sztampowej kreacji, jest przeuroczą dziewczyną, chociaż momentami bywa straszną egoistką, a czasami mamy ochotę puknąć ją w czoło i spytać "co ty najlepszego wyrabiasz?!". Nasze serduszka zdecydowanie zdobędzie Anette - to taka urzekająca osóbka! Ale nawet okropny, ekscentryczny Ezra jest świetnie stworzoną postacią (choć raczej nie pałamy do niego wielką sympatią) i bez niego powieść nie byłaby taka ciekawa.
Mimo dość pokaźnej objętości, książkę czyta się naprawdę szybko. Przez cały czas coś się dzieje, coś nas absorbuje i nie pozwala jej odłożyć, aż niezauważenie nadchodzi koniec. Winters na pewno nie napisała najbardziej oryginalnej komedii romantycznej, na jaką traficie, ale jej historia jest naprawdę przyjemna - ogrzeje Wasze serduszka i zdecydowanie umili dzień.
0 komentarze:
Prześlij komentarz