James Wynbrandt - Bolesna historia stomatologii albo płacz i zgrzytanie zębów od starożytności po czasy współczesne
Czy wizyta u dentysty jest jednym z najbardziej stresujących doświadczeń Waszego życia? Wpadacie w panikę już w momencie, gdy w poczekalni słyszycie dochodzący zza drzwi dźwięk świdra wwiercającego się właśnie w miazgę cudzego zęba? A leczenie kanałowe brzmi dla Was co najmniej jak tytuł horroru i wywołuje ciarki?
Jeśli faktycznie macie podobne odczucia - dobrze Was rozumiem. Ale pomyślcie o czasach, kiedy nie istniało coś takiego jak znieczulenie, stomatologiczne ustrojstwa wyglądały jak prawdziwe narzędzia tortur, a wyrywaniem zębów zajmował się pierwszy lepszy... fryzjer. (Można było w jednym miejscu się ogolić, ściąć i pozbyć zęba przeżartego próchnicą. Wyobrażacie sobie taką kompleksową obsługę? To były czasy!)
Wynbrandt przedstawia w swojej książce fakty i historie, które autentycznie sprawią, że zęby zaczną Was boleć podczas czytania. Naprawdę docenicie komfort dzisiejszego gabinetu stomatologicznego, w którym najprawdopodobniej nie umrzecie po nieudanej i niesamowicie bolesnej ekstrakcji. Chociaż kiedyś dentystka uszkodziła mi nerw przy podawaniu znieczulenia i przez tydzień umierałam z bólu. Ale w porównaniu do czasów, kiedy anestetyka w ogóle nie istniała... nie ma na co narzekać!
A to tylko kilka z tysięcy fascynujących informacji, które oferuje nam Wynbrandt. Mówię Wam - niesamowita sprawa!
Książkę czyta się szybko i, mimo wszystko, bardzo przyjemnie. Autor ma lekki styl, jego opisy są barwne, angażują nas i nie pozwalają oderwać się od lektury. Powołuje się na wiele źródeł, medyczne podręczniki sprzed wieków, artykuły w gazetach, przytacza nawet wiersze o zębowej tematyce (tak!). Jego ton jest zabawny i humorystyczny, chociaż nie sypie żartami z rękawa na prawo i lewo. Zamiast tego często bawi się językiem, a jego komentarze zawsze są dowcipne i w punkt.
Jedyne, czego mi brakowało, to ilustracje, które przestawiałyby wszystkie te "cuda" techniki i przerażające instrumenty. Uważam, że książka wiele by zyskała, gdyby pojawiły się tu chociaż najprostsze, poglądowe ryciny czy schematy.
Przeczytałam już trochę pozycji o podobnej tematyce i dochodzę do wniosku, że chyba nigdy nie przestanie mnie dziwić, co ludzie potrafią wymyślić, jakie cuda i abstrakcje przychodzą im do głowy. Bolesna historia stomatologii była niesamowicie zajmującą lekturą, pełną ciekawych informacji, których naprawdę nie chcecie przegapić - nie tylko po to, żeby w końcu docenić panią dentystkę, która zdobyła wyższe wykształcenie, zanim zaczęła gmerać Wam w ustach.
0 komentarze:
Prześlij komentarz