Holly Black - Zła królowa
Kaye nie prowadzi życia normalnej szesnastolatki. Zamiast chodzić do szkoły, podróżuje po całym kraju ze swoją niezbyt odpowiedzialną matką, której marzy się rockowa kariera. Jednak pewne przykre wydarzenia sprawiają, że kobiety są zmuszone wrócić do rodzinnego New Jersey i zamieszkać u babci Kaye, która jest ich całkowitym przeciwieństwem i zdecydowanie nie pochwala prowadzonego przez nie trybu życia.
Wydawałoby się, że w New Jersey na dziewczynę nie czeka zupełnie nic ciekawego. Ale nagle wokół niej zaczynają dziać się dziwne, niewytłumaczalne rzeczy, a mali elfi przyjaciele z jej dzieciństwa powracają i potrzebują jej pomocy. Wkrótce Kaye może znaleźć się w raczej nieprzyjemnej sytuacji i naprawdę warto byłoby wiedzieć, komu może zaufać.
Bardzo starałam się nie porównywać Złej królowej do Okrutnego księcia, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać! Tym bardziej, że trylogię naprawdę lubię, no i nie ukrywajmy - większość z nas właśnie od Księcia zaczęła swoją przygodę z autorką. Zdecydowanie widać, że Królowa to debiut i jest bez porównania gorsza od umiejętności Holly, które poznaliśmy już dzięki historii Jude i Cardana. Ale czy Black ze Złej królowej jest taka znowu całkiem zła?
Otóż nie. Ale zacznijmy od początku.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to zdecydowanie dużo mniej opisów świata przedstawionego. A szkoda, bo to aspekt, który najbardziej mnie urzekł w trylogii Okrutnego księcia! Black potrafi tworzyć niezwykle sugestywne, barwne i pełne życia obrazy magicznych krain i ich mieszkańców, a w tej książce ewidentnie tego zabrakło. Za to już tutaj można zauważyć, że jej świat jest niezmiennie surowy - nie tylko ten elfi, o którym wiemy, że potrafi być naprawdę mroczny i okrutny, ale również ludzka rzeczywistość głównej bohaterki.
Brakowało mi również trochę lepszego przedstawienia emocji, które odczuwają bohaterowie i głębszego zanurzenia się w akcję. Czułam, że Black jedynie muska ją po powierzchni, zamiast naprawdę rozwinąć. A przez to cała historia stała się bardzo płaska - i pod względem relacji między bohaterami, i emocji, i wydarzeń. Przy okazji powieść momentami sprawia wrażenie bardzo chaotycznej i nielogicznej, a w innych miejscach zupełnie nie wciąga, chociaż z założenia miały być prawdopodobnie pełne emocji (może właśnie dlatego, że niektórym wątkom brakowało czegoś więcej).
Ale mimo wszystko książkę czyta się naprawdę niesamowicie szybko, wręcz pożera. Już tutaj widać manierę Black, jej styl pisania i kreowania świata, które tak nas urzekają. Również sam pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, a historia zaoferuje nam wiele niespodzianek.
Chociaż nie poczułam tutaj takiej więzi z bohaterami jak w przypadku trylogii Okrutnego księcia, przyznaję, że główna postać jest jednym z mocnych aspektów tej powieści. Co prawda Kaye jest tak okropnie antypatyczna i samolubna, że po prostu nie da się jej polubić. A jednak jest w niej coś ciekawego i oryginalnego, czego oczywiście nie będę Wam zdradzać! Za to główny męski bohater, sprawia wrażenie raczej płaskiego i nudnego. Oczywiście w zamyśle miał być kolejnym mrocznym, niebezpiecznym chłopakiem, któremu nie można ufać, ale zupełnie tego nie czuć, a cały wątek miłosny jest nijaki.
Zła królowa może i nieszczególnie zachwyca, ale ustalmy coś - trylogia Okrutnego księcia ustawiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Black niesamowicie się rozwinęła od czasu pisania Królowej, ale myślę, że pierwsze powieści autorki mogą sprawić nam jeszcze niejedną przyjemną niespodziankę i chętnie sięgnę po kolejne części Elfów ziemi i powietrza, choćby z samego sentymentu do tego świata! No i kocham fakt, że Black w taki subtelny sposób łączy ze sobą wszystkie swoje powieści i w Okrutnym księciu odnajdziemy bohaterów ze Złej królowej!
0 komentarze:
Prześlij komentarz