Chad Orzel - Śniadanie z Einsteinem. Zdumiewające zjawiska kwantowe wokół nas

Fizyka kwantowa dla większości ludzi brzmi jak ostra jazda bez trzymanki na rollercoasterze w psychodelicznym parku rozrywki. Czyli jak coś, czego raczej wolelibyśmy nie próbować (mówię za siebie, bo akurat panicznie boję się kolejek górskich, może do Was przemówi inne porównanie). Ale z drugiej strony, ma w sobie coś takiego, co nas kusi, nęci, przyciąga i zastanawia. No i zgódźmy się, kto nie chciałby w końcu zrozumieć memów o kocie Schödingera?

Chad Orzel, naukowiec, profesor nadzwyczajny Katedry Fizyki i Astronomii na Union College ("nadzwyczajny" nie znaczy, że jest jakiś super wyjątkowy, tylko, że tytuł obowiązuje jedynie na tej uczelni, w przeciwieństwie do "profesora zwyczajnego", który jest profesorem wszędzie) obrał sobie za cel przybliżenie podstaw fizyki kwantowej szerszej publiczności, nawiązując do czynności i przedmiotów, z których korzystamy w codziennym życiu. Na początku Śniadania z Einsteinem opisuje swój poranek - parzenie kawy, robienie tostów, przeglądanie mediów społecznościowych, a potem w kolejnych rozdziałach rozkłada go na czynniki pierwsze i wyjaśnia, w jaki sposób teoria kwantowa jest obecna w każdym z tych przyziemnych zajęć. 

Uwielbiam książki popularnonaukowe szczególnie ze względu na fakt, że w przystępny sposób wykładają nam, laikom, wszelkie zawiłości i skomplikowane prawa tego świata. I właśnie z tego powodu sięgnęłam po książkę Orzela - ciekawiło mnie, jak autor postanowił przedstawić trudne i dla większości z nas owiane tajemnicą zjawiska kwantowe, z łatwością nawiązując do codziennego życia, tak żeby każdy mógł je zrozumieć. Właśnie dlatego, bo o każdym z poruszanych tu tematów uczyłam się już na studiach. Nie twierdzę, że jestem ekspertem, ale mam jako takie pojęcie o podstawach mechaniki kwantowej.

Niestety, czytając tę książkę, czułam się tak, jakbym znowu była na studiach i pochylała się nad podręcznikiem... tylko ze zdecydowanie mniejszą liczbą obrazków. Myślałam, że faktycznie będzie tu więcej życiowych przykładów. Że czytelnik w którymś momencie klepnie się w czoło i powie "ach no tak, już rozumiem, przecież to takie oczywiste". Że styl autora okaże się lżejszy, a całość stanie się dzięki temu bardziej zrozumiała i czytelna. Jednak się przeliczyłam. Autor co prawda silił się na humor i żarty, żeby dodać swojej książce trochę lekkości, ale pojawiły się one jedynie w kilku przypisach. Sama treść pozostała raczej sucha i naukowa, a niewielka liczba wykresów i schematów dodatkowo obniżała jej przystępność (serio, obrazki naprawdę dużo dają!). 

Bardzo podobały mi się natomiast różne ciekawostki i wstawki historyczne, opisy tego, w jaki sposób naukowe podejście i wiedza rozwijały się na przestrzeni lat. Te momenty były naprawdę ciekawe, tym bardziej, że autor pozwalał nam prześledzić, jak niesamowicie, a czasem wręcz komicznie, zmieniała się dana teoria (np. budowa atomu) przez wieki badań, eksperymentów i nowych modeli.

W moim odczuciu Śniadanie z Einsteinem, mimo najlepszych intencji autora, nie jest książką przystępną dla kogoś, kto nie ma zbyt dużego pojęcia o fizyce kwantowej, a chciałby się o niej dowiedzieć czegoś w ciekawy, ale w miarę zrozumiały sposób. Natomiast jeśli ktoś już co nieco wie, to może poznać trochę interesujących ciekawostek na temat rozwoju naszej technologii i funkcjonowania czujników dymu. Sama męczyłam tę książkę chyba przez miesiąc, bo niestety większość tekstu, w którym autor opisywał i tłumaczył samą teorię kwantową, była po prostu niezbyt zajmująca.

Przeczytaj też

0 komentarze:

Prześlij komentarz