Bridget Collins - Księgi zapomnianych żyć

Czy istnieje coś lepszego od książki o książkach? Właśnie z taką myślą zabierałam się za czytanie Ksiąg zapomnianych żyć, a na twierdzącą odpowiedź zdecydowanie wpływał fakt, że już sam tytuł jest cudowny, a okładka przepiękna!

Emmet powoli odzyskuje siły po długiej, wyniszczającej chorobie. Wcześniej był przykładnym synem i bratem, silnym, młodym chłopakiem, który spędzał dni pomagając rodzicom na farmie, a w przyszłości miał odziedziczyć gospodarstwo. Teraz ledwo potrafi wytrwać jeden dzień w polu. Ciągle wisi też nad nim widmo tajemniczej choroby, strach, że zaatakuje po raz kolejny i znowu odbierze mu zmysły. 

Właśnie wtedy jego rodzice otrzymują list od starej Oprawiaczki, która mieszka samotnie na mokradłach i chce, żeby chłopak został jej czeladnikiem. Emmet nie wie o oprawianiu książek ani w ogóle o samych książkach nic, oprócz tego, że są czystym złem. Czytanie ich jest grzechem, ludzie się ich boją, a na sam widok oprawionych woluminów wpadają w panikę. Ale dlaczego? Tego nikt chłopakowi nie wytłumaczył. Jednak głęboko zakorzenione uprzedzenia nie pozwalają mu w pełni oddać się terminowaniu u Oprawiaczki, do którego rodzice (zagorzali przeciwnicy książek!) ostatecznie go nakłaniają. 

Opowieść Collins jest naprawdę piękna, a magiczny klimat czarujący i pełen tajemnic. Niektóre momenty są tak słodkie i urocze, że aż grzeją serduszko, mimo że sama historii ma raczej brutalny wydźwięk - bolesny, okrutny i pełen niesprawiedliwości tak dotkliwej, że nie będziecie mogli się z nią pogodzić. Książka porusza naprawdę ważne tematy - brak akceptacji ze strony najbliższych, zepsucie społeczeństwa, bezkarność bogatych i zakazane uczucie, o które trzeba walczyć resztkami sił. 

Widać, że Collins naprawdę dobrze przemyślała swoją powieść, a cały świat wykreowała w nawiązaniu do oprawiania. Odciska ono swoje piętno zarówno na historii regionu, jak i na życiu zwykłych ludzi, wsiowych zabobonach i różnicy między biednymi a uprzywilejowanymi członkami społeczeństwa. Pomysł Collins dotyczący oprawiania, a także tego, co ze sobą niesie, jest cudowny i niesamowicie ciekawy. Dlatego boli mnie fakt, że bardziej się na nim nie skupiła, że nie pokazała nam więcej. Zawsze jest mi niesamowicie przykro, kiedy ktoś wymyśli świetny fantastyczny (w obydwu znaczeniach tego słowa) motyw, a potem wykorzystuje go jedynie jako tło do historii miłosnej i traktuje trochę po macoszemu. 

Historia w Księgach została podzielona na trzy części, a poziom tekstu rozkłada się mniej więcej tak: pierwsza część, czyli jakieś 150 stron, jest niesamowicie mdła i nijaka. Jak ja się strasznie na niej wynudziłam! Niby mamy tu wprowadzenie do historii i poruszenie najważniejszych wątków związanych z oprawianiem, ale wszystko jest przetykane przydługimi opisami o niczym, a o samej magii, tak jak już wspomniałam, nie zostało powiedziane zbyt wiele. Momentami naprawdę myślałam, że nie dam rady czytać dalej... 

Na szczęście się przemogłam, a druga część okazała się naprawdę świetna, chociaż fragmentów dotyczących oprawiania znalazło się w niej jeszcze mniej...  Sam przebieg wydarzeń jest raczej przewidywalny, co jednak nie zmienia to faktu, że śledzimy go z coraz większymi wypiekami na twarzy i mocno bijącym serduszkiem! Natomiast trzecia część to już taka mieszanka, w której ciekawe wydarzenia przeplatają się z kolejnymi rozwlekłymi opisami, a akcja momentami przyspiesza, to znowu nieznośnie zwalnia. Ale te interesujące fragmenty trzymają w takim napięciu, że trudno w ogóle złapać oddech!

Główny bohater jest wręcz do bólu naiwny, nic nie wie o życiu i nie domyśla się nawet najbardziej oczywistych rzeczy. A w dodatku w pierwszej części wydaje się nijaki, nudny jak flaki z olejem, zupełnie bez wyrazu. Podejrzewam, że taki mógł być zamysł autorki i jeśli mam rację, muszę przyznać, że oddanie charakteru i sposobu bycia Emmeta wyszło jej naprawdę świetnie. Tylko, że nie dało się tego czytać...

Jak widzicie, mam raczej mieszane odczucia. Z jednej strony urzekł mnie mroczno-magiczny, tajemniczy klimat tej opowieści i naprawdę przeuroczy wątek miłosny. Książa porusza też wiele istotnych problemów, które są jak najbardziej aktualne i z tych powodów zdecydowanie warto ją przeczytać. Z drugiej strony miała swoje gorsze chwile i niedopowiedzenia, które sprawiły, że nie mogę być nią całkowicie i bezgranicznie zachwycona. A szkoda. 

Przeczytaj też

0 komentarze:

Prześlij komentarz