Susanne Collins - Ballada ptaków i węży
Ile razy zastanawialiście się, jak czarny charakter zasłużył na rolę antagonisty? Co sprawiło, że stał się "tym złym"? W końcu będziecie mogli poznać odpowiedź na to pytanie - oto nadszedł czas, byśmy poznali historię Coriolanusa Snowa, najbardziej znienawidzonej postaci w całej trylogii Igrzysk śmierci. Gdy podczas dziesiątych Głodowych igrzysk osiemnastoletni Snow został wytypowany do roli jednego z mentorów, nikt nie wróżył mu jeszcze przyszłości w roli prezydenta Panem (może oprócz jego babci). W dodatku przydzielono mu trybutkę z (a jakże) Dwunastego Dystryktu! A jednak to właśnie od tego momentu jego życie, a także sposób przeprowadzania Igrzysk zaczęły przechodzić wielką przemianę.
Jeśli obawialiście się, że najnowsza powieść Collins nie dorówna pokochanej przez tysiące ludzi trylogii, że to tylko sposób, by dalej wyciskać pieniądze ze źródełka i będzie przez to dużo gorszej jakości, śpieszę, żeby Was uspokoić. Nie zamierzam, co prawda, zagłębiać się w motywy, które skłoniły autorkę do napisania Ballady, ale efekt końcowy zdecydowanie mnie nie zawiódł. Wręcz przeciwnie - uważam, że to najlepsza część!
Po pierwsze widać, że Collins się rozwija, że nie spoczęła na laurach po niekwestionowanym sukcesie poprzednich książek i dalej może stworzyć coś naprawdę dobrego. Ta część była zdecydowanie najlepiej napisana! Z jednej strony obfitowała w zwroty akcji, a czytelnikowi ciągle towarzyszył taki nieuchwytny rodzaj niepokoju. Z drugiej natomiast, był to bardzo interesujący portret psychologiczny.
Po drugie (to akurat moje całkowicie subiektywne i indywidualne odczucie, z którym jak najbardziej możecie się nie zgadzać) Katniss była po prostu irytująca. Jej zachowanie przez większość czasu okropnie mnie drażniło. A Snow jest naprawdę fascynującą postacią! To ambitny, inteligentny, nieugięty i niesamowicie zaradny chłopak, który przeżywa głęboki konflikt wewnętrzny - między uczuciami i moralnością a pogonią za władzą i potęgą.
Przyznaję, że przez większość czasu trudno było mi połączyć tego czarującego chłopca z cuchnącym krwią tyranem, który posyła ludzi na śmierć bez mrugnięcia okiem. Oczywiście, w jego zachowaniu momentami widać wyrachowanie, okrucieństwo i manię kontrolowania wszystkich i wszystkiego, ale równocześnie jest to część osobowości, z którą jeszcze stara się walczyć. Dlatego obserwowanie, jak się zmienia, jak powoli kształtuje się w nim ten bezduszny potwór, którego znamy z trylogii, jest jeszcze bardziej pasjonujące. Przez cały czas próbowałam wypatrzyć moment, w którym Snow ostatecznie przestanie walczyć i stanie się zły.
Bardzo podobał mi się również pomysł Collins, by pokazać konflikt między Kapitolem a Dystryktami od drugiej strony - jakie piętno odbił on na Kapitolu i jego mieszkańcach, co utracili, jak wpłynęły na nich straszne wydarzenia i lata, gdy musieli znosić niedostatki wojny, przeżywać bombardowania, głodować i marznąć. Pokazuje, że Kapitolczycy to też ludzie, nie tylko feeria kolorów i nieczułych ekstrawaganckich indywiduów, których znamy z poprzednich książek. I to jest najbardziej realistyczne przedstawienie wojny - nieważne, kto jest "tym dobrym", a kto "tym złym" - ludzie, którzy cierpią, znajdują się po obydwu stronach.
Znajdziemy tutaj też oczywiście wiele nawiązań do poprzednich książek (a raczej do kolejnych części), mnóstwo wstawek, które aż błagają nas, żebyśmy zaraz po przeczytaniu Ballady sięgnęli ponownie po trylogię i spojrzeli na wszystko nowymi oczami! W końcu w tej części dowiadujemy się na przykład, jak Głodowe Igrzyska przybrały znaną nam formę!
Naprawdę trudno jest uczynić z głównego bohatera powieści kogoś, kogo nienawidzą z całego serca wszyscy czytelnicy i nakłonić ich, żeby spróbowali zobaczyć w nim człowieka. A Collins świetnie się to udało. Nie dość, że stworzyła wielowymiarowego, niezwykle interesującego bohatera, to jeszcze wprowadziła zamęt w uczucia swoich odbiorców - bo jak ostatecznie powinniśmy patrzeć na Snowa? Będziecie musieli sami odpowiedzieć sobie na to pytanie po przeczytaniu książki!
0 komentarze:
Prześlij komentarz