Laura Kneidl - Someone new
Po cudownej duologii Jednak mnie kochaj, która podbiła serduszko moje i wielu, wielu innych osób (jeśli jeszcze jej nie czytaliście, bardzo Was zachęcam), Kneidl przychodzi do nas z zupełnie nową historią (z jeszcze ładniejszą okładką!).
Micah ma bogatych rodziców prawników, wychowała się w zbytkach i całe życie myślała, że należy do szczęśliwej, kochającej rodziny. Niestety, to wyobrażenie zaczęło się rozpadać, gdy jej brat został wyrzucony z domu po tym, jak rodzice nie zaakceptowali faktu, że jest gejem. Zapadł się pod ziemię i wygląda na to, że tylko Micah się tym przejmuje. Stara się go za wszelką cenę odszukać, podczas gdy jedynym zmartwieniem jej rodziców jest wymyślenie najbardziej wiarygodnej wymówki jego nieobecności dla swoich bogatych, wysoko postawionych znajomych.
W dodatku na imprezie, organizowanej w domu rodziców, Micah poznaje kelnera, Juliana, i przypadkiem doprowadza do jego zwolnienia. Niedługo potem okazuje się, że chłopak jest jej nowym sąsiadem i nieszczególnie chce przyjąć jej przeprosiny ani utrzymywać z nią kontakt. A w dodatku ma swoje tajemnice.
Ten opis fabuły (a raczej jej niewielkiej części) może wydawać się niezbyt ekscytujący, ale niech Was to nie zwiedzie - w książce dzieje się dużo, dużo więcej!
Kneidl po raz kolejny pokazuje, że można pisać lekko, przyjemnie i ciekawie, a równocześnie poruszać trudne i bardzo istotne tematy. Bohaterowie Someone new borykają się z tyloma różnymi problemami, od braku akceptacji ze strony najbliższych i wykluczenia ze względu na swoją orientację, przez spełnianie oczekiwań rodziców kosztem swoich marzeń, po nastoletnią ciążę (uwaga, to NIE spojler, tylko historia jednej z pobocznych postaci). Spotykają się oni z ogromną niesprawiedliwością, niezrozumieniem i okropnie krzywdzącymi stereotypami. Ale z drugiej strony, odkrywają też, jak potrzebna jest w życiu przyjaźń i miłość.
Jest tu też zaskakujący wątek, którego zupełnie się nie spodziewałam, ale naprawdę jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna Kneidl za to, że go wykorzystała. To dla mnie główny atut jej książek - autorka nie ma oporów przed sięganiem po naprawdę trudne motywy, porusza mnóstwo kontrowersyjnych tematów, nie boi się łamać tabu. Jej historie nigdy nie są powierzchowne, czy głupiutkie, zawsze mają głębszy sens, znaczenie i, przede wszystkim, wartość. Duży nacisk kładzie także na ukazanie psychiki swoich postaci i tego, jak ogromny wpływ mają na nich sytuacje, w których się znajdują. Someone new nie jest wyjątkiem. Naprawdę, pokochałam tę książkę jeszcze bardziej w momencie, w którym dowiedziałam się, o czym jest tak naprawdę.
A w dodatku po prostu dobrze się to czyta. I nieważne, czy jesteśmy akurat świadkami potwornej dramy, kłótni, namiętnych uniesień, miłosnych wyznań (niekoniecznie w tej kolejności), czy na światło dzienne wychodzą najbardziej skryte tajemnice, czy główna bohaterka je śniadanie - każdy z tych momentów jest równie wciągający.
Lekkie pióro Kneidl kreuje ciekawe postaci, które są takie ludzkie i prawdziwe - mają swoje pasje, nawyki i dziwactwa. Nawet bohaterowie, którzy pojawiają się sporadycznie, otrzymują wyraziste cechy szczególne. Micah i Julian co prawda nie przekonali mnie do siebie równie mocno, co Sage i Luca, ale i tak bawiliśmy się razem bardzo dobrze. Po prostu czegoś mi brakowało w nich i ich relacji. Na pewno nie podobało mi się to, że wydawali się nie mieć za bardzo wspólnych zainteresowań ani tematów, ani czegokolwiek, co faktycznie by ich łączyło, poza swoim uczuciem, co jest, nie ukrywajmy, trochę... smutne.
Niemniej jednak, są wątki, które powinno się poruszać w literaturze, a już zdecydowanie w literaturze młodzieżowej i young adult, której odbiorcy sami mogą się borykać z takimi problemami i w takiej lekturze odnaleźć ukojenie i akceptację. A jeśli nie są w podobnej sytuacji, to przynajmniej będą mogli się czegoś nauczyć, zrozumieć i wypracować dobre podejście. I książki Kneidl idealnie się do tego nadają. Dostarczają nam dawkę dobrej zabawy, która przy okazji grzeje nasze serduszka, ale też otwiera oczy na coś więcej.
Ja dobrze bawiłam się w trakcie tej lektury. Lubię twórczość Kneidl i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuń