George Zaidan - Składniki. Osobliwa chemia tego, co jemy i czym się smarujemy

Czy patrząc na tytuł tej książki, też macie wrażenie, że powinna opisywać niebezpieczne i szkodliwe składniki w tysiącu przeróżnych rzeczy, których codziennie używamy lub które jemy? Bo ja właśnie takie wyobrażenia miałam o tej pozycji. Okazało się jednak, że jest... trochę o czymś innym, niż się spodziewałam.

Większa część Składników nie skupia się stricte na chemicznym składzie otaczającego nas świata, a na przeglądzie danych z przeróżnych badań na temat kilku wybranych substancji. Przy okazji opisuje też sposób przeprowadzania tychże badań (na przykład ich różne rodzaje), opracowywania wyników (i jak można w nich pokłamać, żeby otrzymać coś, co chcemy otrzymać) oraz tego, jak trudno jest uzyskać wystarczająco wiarygodne dane, żeby na ich podstawie móc stwierdzić z jakim prawdopodobieństwem coś może nas zabić i o ile skróci nasze życie. To bardziej opracowanie wyników i wniosków płynących z dotychczasowych badań, a następnie przeniesienie ich na przystępną, popularnonaukową mowę. Sam autor zaznacza, że zajmuje się tłumaczeniem języka nauki na taki nasz, codzienny.

Nie zrozumcie mnie źle, wcale nie żałuję, że książka ostatecznie przybrała taką, a nie inną formę. Styl Zaidana jest zabawny i błyskotliwy, a sama pozycja zawiera niesamowicie dużo ciekawych informacji. To bardzo przyjemna lektura, która dostarcza nie tylko rozrywki, ale też naprawdę sporo przydatnej wiedzy i świetnych anegdotek, które można potem opowiadać znajomym na imprezach - "Wiecie, co sprawia, że na basenie pachnie, jak pachnie? Myślicie, że to chlor? Otóż, muszę Was zmartwić...".

I to też nie do końca tak, że wcale nie ma tutaj tych tytułowych składników - autor skupia się po prostu na kilku wybranych produktach. Porusza na przykład kwestię kremu do opalania i tego, w jaki sposób chroni nas (lub nie chroni) przed poparzeniem i rakiem skóry. Wspomina też o tych 70 rakotwórczych substancjach, które znajdziemy w papierosach. Tutaj chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że są one raczej szkodliwe, a jednak! Zaidan zabiera nas w naukową podróż, przedstawiając długotrwały proces zbierania dowodów, które ostatecznie udowodniły negatywny wpływ porannego papieroska na zdrowie (popołudniowego zresztą też).

Jeśli jesteście już zainteresowani tematem, ale chemia nigdy nie była Waszą najmocniejszą stroną i obawiacie się trochę tego aspektu, to śpieszę zapewnić Was, że zupełnie nie powinniście się nim przejmować. Zaidan posługuje się prostym językiem - zupełnie nienaukowym, wręcz potocznym. W dodatku używa dowcipnych, uroczych rysunków i mnóstwa abstrakcyjnych porównań, dzięki którym w przystępny (i przezabawny) sposób tłumaczy nawet najbardziej zawiłe naukowe procedury i chemiczne procesy. Wiele skomplikowanych aspektów zwyczajnie upraszcza, żeby dało się je łatwiej przyswoić. A jego nerdowski humor jest po prostu cudowny!

Do tej pozycji trzeba po prostu odpowiednio podejść. Jeśli sięgniecie po nią z myślą, że dostaniecie zero-jedynkową odpowiedź na pytanie, czy przetworzone jedzenie albo krem do opalania mogą nas zabić i w którym roku naszego życia ta śmierć nadejdzie, to możecie czuć się zawiedzeni. Zaidan postanowił zamiast tego pokazać nam szerszą perspektywę. Próbuje zachęcić nas do własnych rozważań i uświadomić, dlaczego nie powinniśmy ślepo wierzyć w każdy clickbaitowy nagłówek, który wyskoczy nam w internecie. 

Nie odnalazłam w tej książce odpowiedzi na wszystkie pytania, które miałam, gdy do niej siadałam, ale zamiast tego dowiedziałam się wielu innych interesujących rzeczy (a skończyłam studia chemiczne, więc w sumie troszkę wiem zarówno o chemii, jak i o procesie badawczym, pisaniu artykułów naukowych i ich recenzowaniu). Składniki czyta się naprawdę świetnie, a nie dość, że poszerzają nasze horyzonty, to jeszcze możemy się przy nich cudownie bawić!

Przeczytaj też

1 komentarze:

  1. Nigdy nie byłam dobra z chemii. Powiedziałabym, że to była moja pięta Achillesowa, dlatego dobrze, że ta książka napisana jest przystępnym językiem, ponieważ zapowiada się sama w sobie bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń