Erika Engelhaupt - Co za ohyda! Po mrocznej stronie nauki

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy Wasz pupil będzie ucztował na Waszych zwłokach, jeśli niespodziewanie umrzecie i zostawicie go bez źródła pożywienia, co sprawia, że karaluchy są jednymi z najbardziej niezniszczalnych istot na naszej planecie albo czy faktycznie powinniśmy sikać na poparzone przez meduzę członki, jak w Przyjaciołach, przychodzę z dobrą nowiną. Możecie odetchnąć z ulgą i w końcu odnaleźć upragnione odpowiedzi na wszystkie najdziwniejsze i najobrzydliwsze z nurtujących Was pytań. Ta książka powstała specjalnie dla Was. 

Jednak nie dajcie się zwieźć - chociaż nosi tytuł Co za ohyda!, nie opowiada jedynie o obrzydliwych robalach, które mogą przejąć nasze domy, pasożytach, które zagnieżdżają się w ludzkich mózgach, czy sikach w basenach miejskich. Za tytułową "ohydą" kryje się zdecydowanie dużo więcej, na przykład kwestie, które z niewiadomych powodów od wieków pozostają tematem tabu, takie jak miesiączka i kobiece narządy - przez stulecia wyszydzane i marginalizowane. Wiecie, ile niesamowitych, ale też krzywdzących zwyczajów i zabobonów jest związanych z kobiecym okresem? 

Zresztą, Engelhaupt nie boi się poruszać nawet najbardziej kontrowersyjnych tematów - wręcz przeciwnie, na różnego rodzaju tabu poświęciła cały jeden rozdział! Tak więc nie przeczytamy tylko o niesamowitych zdolnościach adaptacyjnych karaluchów, ale także o... kanibalizmie i nekrofilii! Faktycznie znajdą się tu tematy naprawdę obrzydliwe. Takie, które sprawiają, że człowiek wzdryga się na samą myśl o nich (chociaż każdego z nas może odstręczać co innego). A jednak autorka cały czas stara się nam uświadomić, że wbrew pozorom... lubimy rzeczy obrzydliwe! 

(W końcu czytacie tę recenzję, więc zdecydowanie coś Was do tego ciągnie!)

Przez meandry obrzydliwości i makabry autorka prowadzi nas za pomocą zabawnej, błyskotliwej i niesamowicie wciągającej narracji. Opowiada mnóstwo historii z własnego życia, a na przestrzeni lat doświadczyła wielu abstrakcyjnych przeżyć i odwiedziła naprawdę ogromną liczbę niesamowitych miejsc. Kiedy pisała nowy post na swojego bloga Gory Details (coś jak Drastyczne Szczegóły), a potem do kolumny w National Geographic, robiła gruntowny reasearch, niejednokrotnie odwiedzając instytuty naukowe, fermy czerwi, czy też... degustacje robali! Ta kobieta to dopiero ma życie! 

Wydawałoby się, że nic jej niestraszne i faktycznie - wychodzi z założenia, że w momencie, w którym zagłębia się w jakiś temat, rozkłada go na czynniki pierwsze i opisuje w zabawnej, przystępnej formie, przestaje się go bać! Sama jest raczej ździebko ekscentryczną, ale też niesamowicie sympatyczną osobą i bardzo często można to zauważyć w tej książce. Jej artykuły mogą na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie naukowych, ale czyta się je jak dobre opowieści albo ciekawe anegdotki z imprezy.

Jeśli jeszcze nie przekonałam Was, że to naprawdę niesamowita książka, to dodam tylko, że co chwila będziecie chcieli sprawdzić jakąś ciekawostkę w internecie i nawet się nie obejrzycie, kiedy skończycie, oglądając pana pajączka, który macha kolorowym kuperkiem, żeby zdobyć serce pani pajączkowej swoim tańcem. Mówię Wam - super sprawa! 

Co za ohyda! jest przeogromną dawką ciekawych i zadziwiających informacji, a najlepsze jest to, że wiedza ta nie ogranicza się do jednej dziedziny! Autorka zabiera nas w podróż przez czas i przestrzeń - do egzotycznych krain, naszych piwnic, ale także wgłąb ludzkiego ciała i mózgu. Umiejętnie łączy przeszłość z przyszłością. Często wplata w swoje opowieści stare tradycje dawnych ludów, a z drugiej strony porusza tematy, które w najbliższym czasie mogą zyskać większą popularność lub rozwinąć się i na stałe zagościć w naszej rzeczywistości - czy będziemy mogli przeszczepiać ludzkie głowy? Czy przerzucimy się na wysokobiałkową dietę robalową? 

Książka podzielona jest na rozdziały, w których z kolei znajdziemy po kilka artykułów, traktujących na różne tematy. Teoretycznie można więc czytać ją na raty, wyrywkowo, tylko od czasu do czasu raczyć się kolejną dawką paskudztwa i makabry. Teoretycznie, bo tak naprawdę nie będziecie mogli się od niej oderwać! Czemu czytanie o wszelkiego rodzaju ohydztwach sprawia nam tak dużą przyjemność? Odpowiedź na to pytanie też się tu pojawi.

Ta książka jest genialna! Jestem nią zachwycona i mam nadzieję, że zdołałam Was przekonać, że dokładnie takiej lektury potrzebujecie w swoim życiu! Chciałabym jedynie, żeby została wydana z odrobinę większym rozmachem, ale sama treść spełniła (a raczej przebiła!) wszystkie moje oczekiwania. 

A jeśli chcielibyście więcej książek o podobnej tematyce, to ostatnio polecałam Kiedy umrę, zjesz mnie, kocie?, którą też pokochałam od pierwszego wejrzenia (do recenzji możecie przejść tutaj).

Przeczytaj też

0 komentarze:

Prześlij komentarz