Christina Henry - Alicja

Kiedy Alicji udało się uciec ze Starego Miasta, przez długi czas była w stanie powtarzać tylko nieskładnie jakiś bełkot o mężczyźnie z wielkimi króliczymi uszami. Nic dziwnego, że szybko trafiła do psychiatryka. Ludzie zachodzili w głowę, dlaczego ułożona, bogata dziewczyna z dobrego domu udała się w tak paskudne i niebezpieczne miejsce, jakim jest Stare Miasto? I co jej się tam przydarzyło? Tego Alicja nie pamięta nawet teraz, niemal dziesięć lat później. Tak, tyle właśnie czasu minęło od tajemniczych wydarzeń, które pozbawiły dziewczynę jej życia i skazały na smutną egzystencję w przytłaczających, ponurych ścianach psychiatryka, w którym jej jedynym przyjacielem był Topornik - głos słyszany zza ściany, oko i kawałek brody, widziane przez myszą dziurkę między ich pokojami. 

Wszystko zmienia się w momencie, gdy w szpitalu dochodzi do wypadku i Alicja z Topornikiem wydostają się na zewnątrz. Niestety, nie mogą długo cieszyć się wolnością - na ich barki niemal od razu spada ogromna odpowiedzialność, a zadanie, które ich czeka, będzie tak trudne i niebezpieczne, że dziewczyna nie raz zatęskni za ścianami swojej celi i dawkami ogłupiających proszków. 

Alicja w Krainie Czarów jest dziełem wyjątkowym, abstrakcyjnym, tajemniczym i niepokojącym. Już od ponad stu pięćdziesięciu lat pobudza wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników i pozwala im zanurzyć się wgłąb świata pełnego dziwów, niedopowiedzeń i charakterystycznych, surrealistycznie wykreowanych postaci. Nic dziwnego, że na przestrzeni lat doczekała się wielu przeróżnych adaptacji, opracowań i retellingów. Tym razem historię wzięła na warsztat Christina Henry, autorka horrorów i dark fantasy, która osadziła przygody Alicji w mrocznej i iście makabrycznej scenerii.

W jej książce będziemy mieli okazję spotkać wszystkie najbardziej znane postaci z Krainy Czarów (no dobra, może oprócz Królowej Kier), choć w nieco innej (zazwyczaj dużo paskudniejszej) odsłonie. Sama Alicja  nie występuje tu w roli niewinnej dziewczynki, tylko skrzywdzonej kobiety, która przeżyła piekło. A Stare Miasto zdecydowanie nie zasługuje na miano Wonderlandu. To okrutny i brutalny świat, gdzie na porządku dziennym są wojny gangów, ściąganie haraczy, porwania i mordy na ulicach, zdominowany przez mężczyzn, którzy kobiety traktują jak towar i wykorzystują w celach rozrywkowych albo po prostu gwałcą w zaułkach.  A im głębiej nasi bohaterowie będą się zapuszczać w mroczne uliczki Starego Miasta, tym więcej przerażających rzeczy odkryją. 

W mroczny klimat powieści wpada się od razu, szybko i niepostrzeżenie - niczym wgłąb króliczej nory. Cały czas wisi nad nami (i nad bohaterami) przyprawiający o gęsią skórkę cień tajemniczego, przerażającego Dżaberłaka. Ale oprócz niego w każdej uliczce czyha na bohaterów nowe niebezpieczeństwo - czasami przyziemne, czasami wręcz przeciwnie. Świat wykreowany przez autorkę robi na czytelniku ogromne wrażenie, z jednej strony odstrasza go swoim okrucieństwem, potokami krwi i zdegradowanym społeczeństwem (no chyba, że lubicie takie rzeczy, ja nie będę Was oceniać), z drugiej zaś nęci fantastycznymi motywami i tajemnicami.

Henry postawiła na niejednoznaczne postaci - zarówno Topornik, jak i Alicja nie dają się do końca zdefiniować. Obydwoje zostali doświadczeni przez los, ich zachowania i myśli mogą być momentami bardzo chaotyczne, widać ich wewnętrzną walkę z demonami przeszłości, ale także z samym sobą. Motyw choroby psychicznej i szaleństwa został tu przedstawiony z punktu widzenia samych "szaleńców", co tylko dodaje historii aury oniryzmu i czegoś nie do końca uchwytnego.

Zazwyczaj staram się na bieżąco zapisywać podczas czytania swoje spostrzeżenia, które będę mogła wykorzystać później w recenzji. Otóż, niech głównym wyznacznikiem tego, jak świetną książką jest Alicja będzie fakt, że nie mogłam się od niej oderwać nawet na sekundę. Ani żeby zapisać cokolwiek, ani żeby zmienić pozycję (a ręka ścierpła mi tak bardzo, że prawie umarłam. Ale musiałam doczytać ją do końca!). Ta historia jest naprawdę niesamowita! Nie chcę w żaden sposób umniejszać zasług Carrolla, ale Henry wykorzystała potencjał jego dzieła po mistrzowsku i udało jej się stworzyć cudowną książkę, w której oczarowało mnie wszystko - od samego pomysłu na wykorzystanie i "podrasowanie" tej historii, poprzez mroczny klimacik, na postaciach kończąc.

No i oczywiście trzeba jeszcze wspomnieć o przecudownej okładce i ilustracjach! (To akurat zasługa Macieja Komudy a nie Christiny Henry, ale musicie przyznać, że są idealne!)

Przeczytaj też

1 komentarze:

  1. Uwielbiam "Alicję w Krainie Czarów" i zawsze ciągnęło mnie do retellingów tej historii. Będę musiała się zapoznać i z tym :)

    OdpowiedzUsuń