książki
recenzje
Alix E. Harrow - Dziesięć tysięcy drzwi
January Scaller miała siedem lat, gdy po raz pierwszy przeszła przez Drzwi. Wspomnienie tej chwili wyblakło w jej pamięci w ciągu następnej dekady, spędzonej na nauce francuskiego i dobrych manier, by zadowolić swojego dobroczyńcę, pana Locke'a. Żeby zasłużyć na miano dobrej dziewczynki, której na pewno nie przystoi rozmyślanie o jakichś dziwnych drzwiach, prowadzących w inne miejsca. Dziewczynki ubranej w koronkowe sukienki z falbankami i traktowanej poniekąd jak kolejny eksponat w wielkiej rezydencji, wypełnionej skarbami z najbardziej egzotycznych miejsc na świecie.
Jednak January nigdy nie chciała być dobrą dziewczynką, posłuszną laleczką, która nie mówi bez pozwolenia i myśli tylko o nowej sukience. Jest butna, ma własne zdanie, chciałaby zwiedzać świat, potajemnie zaczytuje się w powieściach przygodowych, drukowanych w odcinkach w gazecie, to niespokojny, półdziki duch, żądny wrażeń. Na szczęście jej życie zostaje nagle wywrócone do góry nogami, gdy w jej ręce wpada tajemnicza książka i okazuje się, że znalezione przez nią drzwi były tylko jednymi z tysięcy. A splot niefortunnych wydarzeń sprawia, że być może w końcu będzie miała szansę przeżyć przygodę.
Jedną z największych zalet powieści Harrow, którą można zauważyć już od pierwszej strony, jest to, jak przepięknie została ona napisana. Autorka sprawnie bawi się słowem, by za jego pomocą nadać zwykłym rzeczom nowe znaczenie. Tworzy inspirujące obrazy, a jej lekkie pióro idealnie oddaje klimat stworzonego świata. Zachwyca językiem, barwnymi opisami, przemyśleniami głównej bohaterki i sposobem, w jaki prowadzi ona swoją opowieść.
W tę książkę można się zapaść, powoli wsiąkać w historię i styl pisania, które opływają czytelnika, gdy zanurza się coraz głębiej w fascynującej fabule. Przed jego oczami zarysowuje się czarująca wizja tysiąca światów, które są niemal na wyciągnięcie ręki i tylko czekają, żeby je odkryć. Światów tak różnych od naszego, pełnych magii, niesamowitych stworzeń, budowli i artefaktów. Umiejscowienie akcji na początku XX wieku było strzałem w dziesiątkę. To w końcu czas przemian, rozwoju i "nowoczesności", ale dalej pozostaje w nim jeszcze trochę miejsca na odkrywanie nieznanych lądów, prowadzenie ekspedycji badawczych i oczywiście na magię.
Harrow nawiązuje w swojej historii do motywu baśni, mitologii, opowieści i ich wpływu na życie ludzi. W cudownie magiczny sposób zwraca uwagę na moc, jaką może mieć słowo. Przy okazji odnajdziemy tu książkę w książce, a historie na dwu płaszczyznach, przeszłość i teraźniejszość, będą się uzupełniać i przeplatać ze sobą.
Niektóre aspekty fabuły są przewidywalne, co jednak zupełnie nie odbiera przyjemności z czytania (jeśli macie wątpliwości, spójrzcie w górę na wszystkie zalety tej książki). W pewnej recenzji przeczytałam, że dla młodszego czytelnika historia nie będzie aż tak oczywista, ale zapewniam Was, że starszego też może w kilku miejscach zaskoczyć!
Dziesięć tysięcy drzwi to przecudowna młodzieżówka, która w swojej treści przemyca istotne prawdy i wartości. Mówi o potędze miłości i przyjaźni, walce o swoje marzenia, byciu sobą, nawet, gdy inni próbują nas za wszelką cenę zmienić i dopasować do własnych norm i ram. Ale porusza też inne problemy, które są bardzo aktualne, i na które koniecznie powinno się zwracać uwagę młodzieży (czuję się bardzo staro, gdy to piszę) - nierówność w traktowaniu ludzi o odmiennym kolorze skóry, orientacji, płci.
Ta książka jest godna polecenia z wielu różnych powodów! Rzadko kiedy zdarza mi się czytać debiut, który wypada tak dobrze i jest w stanie w równym stopniu oczarować czytelnika. W tym przypadku zdecydowanie możecie oceniać książkę po okładce - obydwie są naprawdę urzekające.
To kolejna pozytywna recenzja tej książki! Zdecydowanie muszę po nią sięgnąć w najbliższym czasie!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, zdecydowanie powinnaś! To świetny wybór <3
Usuń