książki
recenzje
Katherine Arden - Zima czarownicy `
Linki do recenzji dwóch poprzednich części znajdziecie, klikając w Niedźwiedź i słowik (tom I) i Dziewczyna z wieży (tom II).
Wstrzymywałam się z czytaniem Zimy czarownicy tak długo, jak tylko byłam w stanie, aż w końcu stwierdziłam, że już nie wytrzymam. Z jednej strony marzyłam, żeby już w końcu na nowo zanurzyć się w cudownym klimacie rosyjskich baśni i skrzącego się śniegu, w tym przepięknie wykreowanym świecie pełnym magii. Z drugiej przerażała mnie myśl (i dalej przeraża!), że to już trzecia część trylogii, czyli moje ostatnie spotkanie z Wasią, Morozkiem i całymi zastępami czartów.
Nad zgliszczami Moskwy dalej jeszcze unosi się dym, gdy żądni krwi i zemsty mieszkańcy próbują odnaleźć kogoś, kogo mogliby obarczyć winą za śmierć swoich bliskich. Nie wiedzą, że udało im się uniknąć dużo gorszego losu. Wasia jest sama, bez ochrony Wielkiego Księcia, którego okłamała i Morozki, który okłamał ją. Powraca również demon, który żywi się chaosem, a wojna z Tatarami wydaje się nieunikniona. Zagrożone są obydwa światy - zarówno widzialny, jak i niewidzialny, a tylko jedna osoba należy do jednego i drugiego i ma wystarczająco dużo siły, by walczyć o obydwa. Czy jednak na pewno?
Ta część rozdarła mi serduszko już na jakiejś dwudziestej stronie. A potem jeszcze kilka razy. To nie jest bajka dla dzieci. To mroczna i brutalna opowieść, w której dzieją się naprawdę straszne rzeczy. A jednak nic nie jest ani całkiem czarne, ani całkiem białe. Nikt nie jest zawsze dobry, szlachetny i czysty jak łza, ale wydaje się też, że nawet w najmroczniejszych istotach można odnaleźć choćby iskierkę światła.
Arden łączy swoją magiczną baśń z elementami prawdziwej historii Rusi. Jej pióro sprawnie tworzy i rysuje przed nami zabobonne średniowieczne społeczeństwo, zawieszone na poły między starą wiarą a chrześcijaństwem. Społeczeństwo, w którym kobiety nie mają prawa głosu, wymaga się od nich konkretnego zachowania, narzuca konwenanse. I w środek tego wszystkiego autorka wrzuca Wasię - zanurzoną po uszy w świecie pradawnych bóstw, zbuntowaną, niepokorną, gorszącą, wyzwoloną i wiecznie walczącą - o swoją wolność, ale także o swoich najbliższych.
Podoba mi się zabieg Arden, która już od pierwszej części powtarza kiedy tylko może, że Wasia jest najzwyczajniej w świecie... brzydka. Niezbyt dziewczęca. Udawanie chłopaka wychodzi jej wręcz perfekcyjnie. A jednak ludzie dalej do niej lgną (no, może oprócz zabobonnych prostaczków, którzy uważają ją za czarownicę i wcielenie zła). Czarty do niej lgną. Sam bóg śmierci nie może się jej oprzeć. Dlaczego? Bo Wasia ma naprawdę piękne wnętrze i dobre serduszko. Jej odwaga, siła woli, gotowość do walki, ale też do poświęcenia, urzekają nie tylko bohaterów książki, ale również czytelników!
Jak dobrze wiemy, Wasia jest też głuptaskiem i dużo rzeczy dzieje z jej winy, głównie przez jej porywczą naturę. Ale w tej części naprawdę widać, jak dojrzewa, jak wszystkie złe i dobre wydarzenia sprawiły, że z odważnej dziewczynki zmienia się w silną kobietę (choć mogłoby się to wydawać dziwne, jako że ma tendencję do przebierania się za chłopca), a jednak dalej pozostaje niepokornym duchem, którego tak kochamy.
W twórczości Arden urzeka jednak nie tylko postać Wasi (a także Morozka, kto nie lubi Morozka?!), ale też stworzony przez nią świat. W pierwszej części większość czasu spędziliśmy z Wasią w Leśnej Ziemi. W drugiej wyprawiliśmy się z nią w podróż przez pół Rusi aż do Moskwy. W trzeciej natomiast podążymy jeszcze dalej (choć równocześnie wcale nie tak daleko), do świata czartów, czarów i magicznych stworzeń, gdzie czas i przestrzeń wydają się jedynie abstrakcją. Sam pomysł na stworzenie i funkcjonowanie tej krainy ogromnie mnie zachwycił! To świat na wskroś przesycony magią, którego zwykły śmiertelnik nie jest w ogóle w stanie ogarnąć rozumem, a nawet moc czartów nie sięga jego krańców.
Trylogia Zimowej Nocy jest dla mnie idealna pod każdym jednym względem. Baśniowy, ale równocześnie ciężki i mroczny klimat oplata czytelnika powoli i niezauważenie wciąga coraz głębiej. Główna postać to silna dziewczyna z charakterkiem, której nie da się nie lubić. Wątek miłosny jest uroczy i grzejący serducho, ale też taki prawdziwy i na szczęście nie stał się ckliwą, przesłodzoną główną osią całej akcji. Bohaterowie są naprawdę świetnie zarysowani, wręcz żywi - mają charakter, wzbudzają w czytelniku całą gamę emocji (sama byłam zaskoczona, bo udało mi się całkiem polubić postać, której nigdy nie podejrzewałabym o to, że można ją lubić!). Świat jest przepełniony magią, nierealny, a jednocześnie realistyczny aż do bólu.
Chciałabym, żeby opowieść o Wasi nigdy się nie skończyła. Nie wiem, jak mam sobie teraz radzić w życiu (pewnie po prostu będę musiała przeczytać całą trylogię od początku!). To ten typ powieści, który Was urzeknie, oczaruje i pochłonie bez reszty. Ja jestem zakochana!
0 komentarze:
Prześlij komentarz