Laura Kneidl - Tylko bądź przy mnie

Kiedy książka kończy się w najgorszym możliwym momencie i w najgorszy możliwy sposób, całe Twoje ciało krzyczy i płacze, i każe Ci przeczytać kolejną część zaraz od razu, kiedy tylko wpadnie w końcu w Twoje rączki. Tak przynajmniej było ze mną. Nie mogłam doczekać się drugiej części, także niebiosom (i wydawnictwu, i autorce) niech będą dzięki, że minęło tylko kilka miesięcy, zanim pojawiła się ona u nas. Okazało się, że było na co czekać.

Wiecie, najdziwniejsze jest to, że ja nawet nie przepadam za romansami. Lubię wątek romantyczny, jeśli jest dodatkiem do głównej historii (najlepiej fantasy albo sci-fi, miłość na statku kosmicznym albo smoku to jest to!), takim urozmaiceniem, ale nie główną osią całej książki. Po Jednak mnie kochaj, czyli pierwszą część Tylko bądź przy mnie, sięgnęłam... w sumie nawet nie wiem czemu, chyba spodobała mi się okładka (ewidentnie mam ze sobą problem) i naprawdę pozytywnie się zaskoczyłam!  

Te książki, wbrew pozorom, to tak dużo więcej niż tylko romans. Zresztą pisałam już o tym w recenzji Jednak mnie kochaj (klik). Niesamowicie budujące jest podążanie losami Sage, gdy walczy z demonami przeszłości i próbuje odbudować swoją osobowość, znaleźć w sobie siłę  i determinację, które całe życie w niej tłumiono. Kiedy stawia kolejne kroki, coraz bardziej pewne i świadome, macie ochotę bić jej brawo. Trzymacie za nią kciuki. Wybaczacie jej irracjonalne zachowania, które tak naprawdę nie wydają się już takie dziwne, kiedy weźmie się pod uwagę jej traumę. Kneidl zbudowała naprawdę bardzo dobry, wierny i poruszający obraz ofiary molestowania i dalej jestem jej wdzięczna, że poruszyła w swoich książkach ten temat. Dzięki temu, oprócz wartości czysto rozrywkowej czy literackiej, zyskują one dużo głębsze przesłanie. 

Doceniam też niesamowitą zdolność autorki do tworzenia postaci. Wszyscy jej bohaterowie są tacy ludzcy, niewymuszeni, prawdziwi. Normalni ludzie w normalnych sytuacjach, z normalnymi przemyśleniami. Nic w książce nie jest na wyrost, dialogi są swobodnie skonstruowane, a dramaty bohaterów... dojrzałe, a nie takie dziecinne i głupiutkie. Jasne, że mamy tutaj wątek tej niesamowitej i jedynej w swoim rodzaju miłości silniejszej niż wszystko, ale no, bądźmy szczerzy, kto chciałby czytać o miłości płytkiej i nijakiej? 

Co do wątku miłosnego, to dalej jest tak samo uroczy i miły. Mimo tego, jak okropnie skończyła się pierwsza część, główni bohaterowie nie mogą pozostać wobec siebie obojętni, ale z drugiej strony obydwoje zostali wiele razy zranieni przez ludzi, którzy powinni być ich opoką i wsparciem. Czy będą potrafili nie ranić siebie nawzajem? I wybaczyć sobie te wszystkie rany, które już zdążyli zadać? I Sage, i Luca (on trochę bardziej) zdobyli moje serduszko, więc bardzo, bardzo im kibicowałam. To takie dwie zbłąkane duszyczki, które odnajdują się w tym brzydkim, okrutnym świecie, powoli uczą się ufać sobie nawzajem i stają się dla siebie oparciem. Naprawdę kocham tę historię. 

Przeczytaj też

0 komentarze:

Prześlij komentarz