artykuły
Nie, wcale nie, Olimp nie jest dużo wyższy od takich Rys na przykład. Ale podobno każdy, kto próbował tam wejść po prostu spadał, więc trochę kapa.
W każdym razie, sens tej metafory (bo to miała być metafora) jest taki, że wszyscy blogerzy i youtuberzy znajdują się niby w tych samych internetach, ale internety, w których na niebiańskich chmurkach i obłoczkach lata sobie taki StayFly albo Opydo, są zdecydowanie bliżej Olimpu niż te, w których znajduję się ja. I większość blogosfery.
I wiecie, w mitologii, kiedy już ci bogowie schodzili z Olimpu pomiędzy marnych śmiertelników, najczęściej przyjmowali postać jakiegoś zwierzęcia. Zeus upatrzył sobie piękną Europę i uwiózł ją na grzbiecie pod postacią byka (to znaczy Zeus był bykiem, Europa dalej była piękna i miała dwie nogi). Zazdrosny Ares w formie dzika zabił Adonisa.
A tu proszę, okazało się, że wszyscy znani blogerzy i youtuberzy, których dotąd widziałam/czytałam tylko na ekranie, wyglądają całkiem jak ludzie. Żadnych rogów, żadnych ogonów, żadnych kopyt. Ani nawet jakiegoś szczególnie nadprogramowego owłosienia twarzy. Mówią też jakoś tak, jak zwykli śmiertelnicy. O i nie wstydzą się przyznać, że przed swoją prelekcją nie zdążyli zrobić kupy. Tak.
Tutaj kończy się moja metafora, bo zwykli śmiertelnicy nie mieli szans dostać się na Olimp. Nawet po śmierci. I nawet jeśli zrobili coś przesuperowego. Chyba, że byli półbogami. I posprzątali stajnię Augiasza. U nas jednak krążą takie legendy, że (podobno) można jeszcze zasłużyć sobie na to, żeby zająć miejsce w panteonie bogów blogosfery.
Co zaś się tyczy samego Blog Conference Poznań, to byłam mile zaskoczona. Oczywiście, do ostatniej sekundy wcale nie chciało mi się tam jechać, bo jestem zbyt leniwa, a pakowanie walizki to ciężka sprawa. Ale jednak miło porozmawiać z ludźmi, którzy mają takie same problemy, co ja. Którzy rozumieją, co to UU, muszą się zastanawiać nad tym, co powiedzą w sieci i jak to wpłynie na odbiór ich bloga i codziennie wrzucać zdjęcie na fanpage. I nie są Pawłem. Z Pawłem rozmawiałam już o tym miliony razy. Niby się przyjaźnimy, ale to w końcu kiedyś zaczyna się nudzić.
Nie ukrywam, że dużo więcej wsparcia i poczucia wspólnoty zaznałam dotychczas na bookstagramie (który mam trzy tygodnie) niż przez dwa lata blogowania (tak, to już prawie dwa lata i gdzie są niby moje kampanie za grube miliony? - na takie właśnie pytania odpowiedziałam sobie podczas BCP <tu tapnij, jeśli jesteś zainteresowany>). A tutaj po raz pierwszy okazało się, że blogerzy to też ludzie i chętnie z Tobą porozmawiają, chętnie podzielą się wiedzą (mimo, że niektóre panele kojarzyły mi się bardziej ze szkoleniem Lou Pre czy innego MLMu niż polskiej blogosfery) i potaniają na parkiecie do hiciorów sprzed dekady.
Przez te dwa dni wykazałam się zdolnościami socjalnymi na tak wysokim poziomie, że aż sama się dziwię. I jestem dumna. Ewidentnie teraz nie odezwę się do nikogo przez tydzień.
A, a cały czas, gdy byliśmy w Poznaniu, czuliśmy się jakoś źle i gorzej. I uświadomiliśmy sobie w końcu, że to najprawdopodobniej dlatego, że mają tam za czyste powietrze. Nasze organizmy po prostu świrowały, bo nie otrzymywały odpowiednio dużej dawki porządnego śląskiego smogu.
Góra Olimp, czyli Blog Conference Poznań
Może wiecie, może nie, ale bogowie greccy wcale nie mieli swojej siedziby gdzieś wysoko w niebiosach albo w innym wymiarze, albo na końcu złotego mostu, tylko na ziemi, a dokładniej na górze Olimp. Coś świta? Niestety Olimp był tak niesamowicie wysoki i niedostępny, że żaden śmiertelnik i tak nie mógł się tam dostać.Nie, wcale nie, Olimp nie jest dużo wyższy od takich Rys na przykład. Ale podobno każdy, kto próbował tam wejść po prostu spadał, więc trochę kapa.
W każdym razie, sens tej metafory (bo to miała być metafora) jest taki, że wszyscy blogerzy i youtuberzy znajdują się niby w tych samych internetach, ale internety, w których na niebiańskich chmurkach i obłoczkach lata sobie taki StayFly albo Opydo, są zdecydowanie bliżej Olimpu niż te, w których znajduję się ja. I większość blogosfery.
I wiecie, w mitologii, kiedy już ci bogowie schodzili z Olimpu pomiędzy marnych śmiertelników, najczęściej przyjmowali postać jakiegoś zwierzęcia. Zeus upatrzył sobie piękną Europę i uwiózł ją na grzbiecie pod postacią byka (to znaczy Zeus był bykiem, Europa dalej była piękna i miała dwie nogi). Zazdrosny Ares w formie dzika zabił Adonisa.
A tu proszę, okazało się, że wszyscy znani blogerzy i youtuberzy, których dotąd widziałam/czytałam tylko na ekranie, wyglądają całkiem jak ludzie. Żadnych rogów, żadnych ogonów, żadnych kopyt. Ani nawet jakiegoś szczególnie nadprogramowego owłosienia twarzy. Mówią też jakoś tak, jak zwykli śmiertelnicy. O i nie wstydzą się przyznać, że przed swoją prelekcją nie zdążyli zrobić kupy. Tak.
Tutaj kończy się moja metafora, bo zwykli śmiertelnicy nie mieli szans dostać się na Olimp. Nawet po śmierci. I nawet jeśli zrobili coś przesuperowego. Chyba, że byli półbogami. I posprzątali stajnię Augiasza. U nas jednak krążą takie legendy, że (podobno) można jeszcze zasłużyć sobie na to, żeby zająć miejsce w panteonie bogów blogosfery.
Co zaś się tyczy samego Blog Conference Poznań, to byłam mile zaskoczona. Oczywiście, do ostatniej sekundy wcale nie chciało mi się tam jechać, bo jestem zbyt leniwa, a pakowanie walizki to ciężka sprawa. Ale jednak miło porozmawiać z ludźmi, którzy mają takie same problemy, co ja. Którzy rozumieją, co to UU, muszą się zastanawiać nad tym, co powiedzą w sieci i jak to wpłynie na odbiór ich bloga i codziennie wrzucać zdjęcie na fanpage. I nie są Pawłem. Z Pawłem rozmawiałam już o tym miliony razy. Niby się przyjaźnimy, ale to w końcu kiedyś zaczyna się nudzić.
Nie ukrywam, że dużo więcej wsparcia i poczucia wspólnoty zaznałam dotychczas na bookstagramie (który mam trzy tygodnie) niż przez dwa lata blogowania (tak, to już prawie dwa lata i gdzie są niby moje kampanie za grube miliony? - na takie właśnie pytania odpowiedziałam sobie podczas BCP <tu tapnij, jeśli jesteś zainteresowany>). A tutaj po raz pierwszy okazało się, że blogerzy to też ludzie i chętnie z Tobą porozmawiają, chętnie podzielą się wiedzą (mimo, że niektóre panele kojarzyły mi się bardziej ze szkoleniem Lou Pre czy innego MLMu niż polskiej blogosfery) i potaniają na parkiecie do hiciorów sprzed dekady.
Przez te dwa dni wykazałam się zdolnościami socjalnymi na tak wysokim poziomie, że aż sama się dziwię. I jestem dumna. Ewidentnie teraz nie odezwę się do nikogo przez tydzień.
A, a cały czas, gdy byliśmy w Poznaniu, czuliśmy się jakoś źle i gorzej. I uświadomiliśmy sobie w końcu, że to najprawdopodobniej dlatego, że mają tam za czyste powietrze. Nasze organizmy po prostu świrowały, bo nie otrzymywały odpowiednio dużej dawki porządnego śląskiego smogu.
Ej, też się gorzej czuję tam, gdzie mają czyste powietrze :D
OdpowiedzUsuńA na BCP bardzo chciałam pojechać, ale akurat nie mogłam.. :( Może za rok się uda.
Świetny wpis :) Nasze poznańskie powietrze jest niezwykle czyste :D
OdpowiedzUsuńPrawie 4 lata temu rzuciłam palenie... wiem o czym mówisz. Też od tamtego czasu jakoś dziwnie się czuję ;) a Poznań uwielbiam i notorycznie tęsknię.
OdpowiedzUsuńA na see bloggers też się wybierasz?:)
OdpowiedzUsuń