książki
recenzje
Jo Nesbø - Łowcy głów
Zabrałam się za recenzję książki z gatunku książek, których zazwyczaj nie czytam, przez co nie bardzo wiem, jak ją recenzować, o czym najprawdopodobniej nie powinnam wspominać, żeby ta recenzja nie traciła na wartości, ale już się przyznałam, więc jedyne, co mogę jeszcze dodać to to, że postaram się, żeby to była ładna, pełnowartościowa recenzja.
Robert Brown jest łowcą głów, ale takim, który pracuje w agencji rekrutacyjnej i przesłuchuje kandydatów na różne stanowiska do różnych firm, a nie takim, który biega i faktycznie odcina ludziom głowy siekierą, żeby potem przechowywać je w formalinie w creepy pokoju i odprawiać na nich różne czary z zakresu nekromancji (a szkoda, bo wtedy byłaby to książka bardziej związana z typem, po który zazwyczaj sięgam).
W każdym razie główny bohater pracuje w agencji Alfa w Oslo, która zajmuje się rekrutowaniem bogatych, wysoko postawionych ludzi na wysokie stanowiska w znanych firmach. Tacy bogaci ludzie zazwyczaj mają w swoich domach drogie dzieła sztuki, a na tym bardzo zależy Robertowi, jako że wystawnym życiem na wysokim poziomie próbuje zrekompensować swojej żonie, Dianie, fakt, że nie chce mieć z nią dziecka, o którym ona marzy. Dlatego, przeprowadzając rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami, zbiera informacje, które wykorzystuje potem podczas włamywania się do ich domów i kradzieży dzieł sztuki, które sprzedaje na czarnym rynku.
Robert jest królem łowców głów, ludzie, których poleca, zawsze dostają odpowiednie stanowiska, jego sława i renoma go wyprzedzają, żyje w ogromnym, drogim domu w bogatej dzielnicy, jego piękna żona (z wyższej ligi) prowadzi galerię sztuki, która przynosi same straty, obraca w śmietance towarzyskiej Oslo i dobrze ukrywa przed wszystkimi, że jego pensja nie wystarcza na porycie kosztów tego wystawnego życia. Dlatego własnie "został zmuszony" do kradzieży dzieł sztuki. Na szczęście norweska policja nie jest nawet blisko rozwikłania zagadki znikających obrazów i obwinia o nią wyspecjalizowaną szajkę włamywaczy.
Kreacja głównego bohatera jest złożona i całkiem dobrze rozwinięta, jak na fakt, że cała książka ma tylko dwieście stron (Dostojewski potrzebował czterystu, żeby przedstawić kompetentną psychoanalizę Raskolnikowa). Robert to facet, który osiągnął wiele, chociaż pochodził z ubogiej rodziny. Jego główną motywacją był niski wzrost (gość ma obsesję na punkcie wzrostu) i fakt, że próbuje go sobie zrekompensować osiągnięciami w pracy. Do tego dochodzą jeszcze problemy w relacjach z ojcem alkoholikiem i matką, która pozwalała się bić. I fakt, że cały czas boi się, że Diana jest zbyt piękna i nierealna, żeby kochać go całe życie. I fakt, że kazał jej usunąć dziecko, bo naprawdę nie chce mieć dzieci. I fakt, że ona naprawdę bardzo chce mieć dzieci.
A to tylko tło dla historii, która rozpoczyna się nagle, bez ostrzeżenia i tak intensywnie, że wydaje się, jakby trwała miesiąc a nie... no właśnie. Nie spojlerujemy. Gdzieś w internetach przeczytałam, że zwroty akcji i fabuła u Nesbø są czasem tak nierealne, że u każdego innego autora by nie przeszły, ale u niego to nigdy nie jest za dużo albo zbyt dziwnie i jakoś chce mu się wierzyć. Zgadzam się z tym w stu procentach. Przynajmniej jeśli chodzi o tę książkę. Mimo, że faktycznie niektóre momenty były przeobrzydliwe, niektóre przypadki zbyt przypadkowe a niektóre pomysły bohaterów... niecodzienne. Delikatnie mówiąc.
Przeczytałam Łowców głów na jednym wdechu, bo, gdy akcja już się zaczęła, bardzo ciężko było się z niej wyplątać i odłożyć książkę na bok. Nie wynikało to w sumie z faktu, że pomysł był jakiś bardzo oryginalny i nigdy dotąd niespotykany (może nie czytam dużo takich książek, ale widziałam całkiem sporo filmów akcji). Po prostu z każdym kolejnym wydarzeniem i zniszczonym samochodem, i glockiem 17. znalezionym w lodówce, mówiłam sobie, że to się przecież nie uda, że nawet Nesbø i jego niesamowite zwroty akcji nie uratują Roberta. I musiałam dowiedzieć się, jak to się wszystko skończy i rozwiąże, bo byłam przekonana, że bohater jest już tak uwikłany w problemy z prawem, tropiącymi go ludźmi i grzechami na sumieniu, że na pewno nie uda mu się z tego wyplątać.
Nie mogę zdradzić za dużo, jeśli chodzi o tę akcję, bo wszystko jest ze sobą ściśle powiązane, jedno wynika z drugiego i w sumie do samego końca nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Powiem więc tylko, że książka wciąga, czyta się ją przyjemnie i szybko, bo jest napisana prostym językiem i bardzo ładna stylistycznie. Nie ma tu natłoku drugoplanowych, trzecioplanowych czy czwartoplanowych postaci, których celem jest zazwyczaj tylko wprowadzenie zamętu i zdezorientowanie czytelnika. Akcja rozwija się szybko i nawet te fragmenty, w których Robert robi sobie psychoanalizę albo wspomina wydarzenia z dzieciństwa, nie spowalniają jej za bardzo.
Jestem zadowolona z mojego pierwszego spotkania z Jo Nesbø i zdecydowanie polecam Łowców głów osobom, które chcą zamienić film akcji na książkę akcji. A ja zabrałam się już za czytanie pierwszej części jego cyklu o śledczym Harry'm Hole.
~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jestem bardzo nudną osobą, jeśli chodzi o książki, które czytam. W sumie jest to głównie fantastyka. A oprócz tego fantastyka. Albo ewentualnie fantastyka. A to dlatego, że wychodzę z założenia, że wszystkie historie robią się ciekawsze, jeśli smoki zioną w nich ogniem, elfy strzelają z łuków, a czarodzieje zrównują zamki z ziemią jednym machnięciem ręki znad magicznej księgi.
Uświadomiłam sobie jednak, że jestem już na tyle duża, że pora poszerzyć horyzonty i sięgnąć po książki, które wcześniej omijałam wzrokiem. Chyba, że miały ładne okładki. Uwielbiam ładne okładki. W każdym razie, każdy miesiąc w 2017 upłynie mi (i dzięki temu Wam też) w towarzystwie przynajmniej jednej książki innej niż fantasy (jeden miesiąc - jeden gatunek). Będzie to moja własna Próba ognia. Wiem, że nie jest to tytuł do końca adekwatny, ale bardzo mi się podoba, więc zostanie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~
Recenzja z wyzwania książkowego Próba ognia
Styczeń
Kryminał
Łowcy głów Jo Nesbø
Recenzja
Uwielbiam Jo Nesbo, to jedyna książka tego autora, której jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę do przeczytania i czekam na urlop:-)
OdpowiedzUsuńMuszę i ja to przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój ulubiony typ książek :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam obyczajowe, ale kryminałem też nie pogardzę. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :)